#1 2006-10-28 21:35:12

Hunter

Użytkownik

Zarejestrowany: 2006-10-21
Posty: 6
Punktów :   
WWW

Proletaryat, czyli "Hej naprzód marsz!"

Dziwne, ale jak na razie nikt nie wspomniał o debiucie, bez którego przecież nie byłoby tego forum a polski punk rock byłby o wiele uboższy. Choć pierwszy album Proletaryatu nie zachwyca pod względem produkcji to muzycznie jest po prostu dziełem. Ten album trzeba znać!

Offline

 

#2 2006-10-29 21:32:43

Yoss

Użytkownik

1665402
Skąd: Toruń
Zarejestrowany: 2006-08-11
Posty: 133
Punktów :   
WWW

Re: Proletaryat, czyli "Hej naprzód marsz!"

Mimo że oczywiście pierwsza połowa płyty to szlagiery z repertuaru Proletaryatu, to jednak dla mnie ciekawsze jest 5 ostatnich utworów - na pewno nie są indywidualnie tak dobre jak pozostałe, ale "w kupie" tworzą zabójczą końcówkę płyty.


"Nic nie można wiedzieć na pewno, nawet tego,
że nic nie można wiedzieć na pewno..."

(Joseph Heller - "Paragraf 22")

Offline

 

#3 2006-12-02 21:50:54

Gośka

http://img116.imageshack.us/img116/4562/admin0ljrd6.gif

Zarejestrowany: 2006-05-13
Posty: 463
Punktów :   

Re: Proletaryat, czyli "Hej naprzód marsz!"

Dżizas, zapomniałam o tym temacie
Co tu dużo pisać, udany debiut. Podobnie jak dwójka, jest to jeden z ważnych punktów w polskiej rockowej i punkowej muzie.

Pozdrawiam

Offline

 

#4 2007-02-20 11:14:54

rysio

Użytkownik

Zarejestrowany: 2006-11-07
Posty: 46
Punktów :   

Re: Proletaryat, czyli "Hej naprzód marsz!"

Naprawde super album pozdrowienia dla wszystkich fanów tego o to zespołu


Zaczynam nowe życie .Patrzę innym obrazem na świat

Offline

 

#5 2008-12-26 14:25:43

CubeX

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-12-02
Posty: 31
Punktów :   

Re: Proletaryat, czyli "Hej naprzód marsz!"

Rok 1990 – sporo się wtedy działo. PZPR podjęła uchwałę o zakończeniu działalności, odbyły się wolne wybory do samorządów terytorialnych, zniesiono cezurę, pojawiła się pierwsza w Polsce komercyjna stacja radiowa… Obchodziłem „osiemnastkę” – wkraczałem w nowy etap życia, a Proletariat wydał pierwszą płytę. Najpierw na kasecie.

W tamtych czasach punkowanie kojarzyło mi się bardziej z pacyfą, niż zaciśniętą pięścią. Owszem, puny wyglądali groźnie w swoich skórzanych mundurkach i z „irokezami” na głowach, ale to skini byli tymi od dawania w ryja. I nagle pojawiło się coś, co zmieniło moje stereotypowe podejście – punkowy Proletariat, którego wokalista przez zaciśnięte zęby wykrzykiwał ze sceny teksty, dzięki którym mimo mojego braku ducha bojowego, rosła we mnie potężna moc. W tłumie przed sceną ta moc zwiększała się do niewyobrażalnych rozmiarów. Pokochałem tą muzę i kocham ją dziś tak samo, choć znacznie mi bliżej do „Czterdziestolatka” niż młodzieżowego buntu.

„Chlajmy” – szybka piosnka o tematyce, dzięki której kapela stała mi się szczególnie bliska. Piwko, które nie tak łatwo było dostać w sklepach, jak dziś. Wińska, które dostać można było za to bezproblemowo, nawet będąc niepełnoletnim. Wóda, po którą ze względów finansowych sięgało się stosunkowo rzadko. Rzeczywiście alkohol był nieodłącznym atrybutem tamtych dni. Swojski kawałek po prostu.

„Proletariat” – wałek tytułowy. Hymn prawdziwy, reprezentatywny dla stylu kapeli. Żadnego „mam wszystko w d…”, żadnej rezygnacji i zgorzknienia. Tylko moc potężna – „My nie damy nigdy się, nie złapiecie nas za łeb, nie zniszczycie marzeń”. Czasem każdy lubi poczuć w sobie siłę, zamiast popadać w totalne zwątpienie.

„Zostanę żołnierzem”. Jako nastolatkowi tematyka obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej, była mi bliska bardzo. Dygałem przed tym i brzydziłem się tym. Ten tekst o tym właśnie dla mnie mówił, tyle że z przymrużeniem oka. Śpiewając tak, jak Oley nie musiałem się wstydzić, bo łatwiej mówić oględnie, niż wprost.

„Gdy umierają bogowie”. Politykę miałem w nosie. Ale o tym, że czerwone jest „be” krzyczeli naokoło głośno, bo w końcu można było. To krzyczałem i ja. „Stalin umarł już” – wtedy to była prawda, o której przypominały media, ludzie gadali w sklepach i przy wódce. Gadano w szkołach i kościołach. Wszędzie gadano – koniec komuny. Błogosławiłem to zjawisko, bo dzięki temu między innymi zaistnieć mógł Proletariat..

„Na rogu ulicy” – piąty kawałek tego genialnego krążka to dla mnie słabszy moment. Jakoś mi nie wchodził nigdy i nic się nie zmieniło. Mam problem z interpretacją wręcz. Nic nie poradzę.

„Wstawaj” – słabszego momentu ciąg dalszy. Dla mnie wypełniacz, usypiający słuchacza przed prawdziwym killerem – utworem numer siedem!

„Hej naprzód marsz” – tu płyta zaczyna się na nowo. Taki otwieracz powinna mieć każda płytka. Kwintesencja punkowego grania – cztery akordy na krzyż, cztery słowa stanowiące tekst cały! Ryczy cała publika – nieważne z ilu dusz się składająca – strasznie jednocząca pieśń. Wszyscy byliśmy proletariatem, jednością. Hymn mojego pokolenia. Do popularyzacji przyczyniła się raczkująca wtedy Owsiakowi Orkiestra.

„Red rain”. Bardzo plastyczny kawałek. Zawsze, kiedy go słucham tekst powoduje w umyśle moim czerwoną wizualizację. Robi wrażenie. Na użytek własny mam interpretację fabularną tych słów. Najwolniej na płycie – lubię jak rockowe krążki taki moment na złapanie oddechu mają.

„Wała”. Pieśni Proletaryatu, szczególnie te najważniejsze, kojarzą mi się miedzy innymi z chórkami, które w refrenie wypluwa z siebie Kacper”. W tamtych czasach ze względu na fryz nazywałem go rodzimym „Sleszem”. Spod burzy czarnych loków ledwie widać było gębę, ryczącą „Wała!” Kolejny energetyzer dodający mocy lepiej, niż „redbul”.

„Tiananmen”. Oley szczerzy wściekle żeby i wyciąga zaciśniętą pięść, Kacper ryczy jakby oczy mu wściekłością prawdziwą zaszły. A przecież to nie bajka. Tienanmem to „real life”, niestety. Niewiele można zrobić, ale krzyczeć można. My możemy właściwie, bo nie wszyscy jednak…

„Oszukany” jest dla mnie średniakiem. Lepszym niż dwa słabsze wg mnie wałki, ale nie dorównujący całej genialnej reszcie jednak. Tyle, że tutaj tekst mi bardzo leży, tak bardzo prawdziwy jest. „Ludzie ludziom wilkiem” – gorzko. Dobrze więc, że za chwilę radośniej będzie.

„Odezwa”. Pierwsza płytka Proletaryatu w przytłaczającej większości składa się z tekstów traktujących rzeczywistość bardzo serio. „Żołnierz” jest sarkastyczny, ale ważką kwetię porusza. „Odezwa” też, ale tu muzyczka jest o wiele radośniejsza. Lżej się robi na koniec płytki.

„Demo blues” – to już rozluźnienie totalne. Żarcik na koniec – takie wesołe motywy to też jeden z atrybutów proletaryaotowej muzyki. 

Bezapelacyjnie genialna dla mnie płytka. Soundtrack mojej młodości. Powiew świeżości, który owiał mnie wraz z pojawieniem się zmian ustrojowych w kraju. Dzięki tej muzie czułem, że naprawdę idzie nowe.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora