Użytkownik
Na pierwszy rzut oka widać ogromną różnicę pomiędzy jakością brzmieniową płyty ReC a pozostałymi. Nie mówię tutaj o muzyce czy tekstach, ale o selektywności. ReC wybija się ponad przeciętność. Myślę, że każdy kto słuchał poprzednich i tą najnowszą ma podobne wrażenie. Która płyta jest niedoceniana? Tutaj by trzeba było sprecyzować pytanie, ale uważam, że biorąc pod uwagę całokształt, to chyba wszystkie...
Offline
Nie mogę odżałować braku docenienia "Zuum"... Dla mnie jedna z ważniejszych polskich płyt, które słyszałem, a do tego w ścisłym "czubie" jeśli chodzi o dyskografię Proletaryatu
A "najfajniejsza" (niekoniecznie najlepsza) jest "Live 93"... ma po prostu kopa
Offline
o najfajniejszej pisałem w innym temacie, nie będe sie powtarzał, a nie doceniona hmm wszystkie chyba w pewnym sensie odniosły sukces zwłaszcza te wydane na początku lat 90, jedyna nieznaną płytą jest dla mnie pierwsza koncertówka, nigdy nie udało mi się jej kupić i jest chyba znacznie mniej znana od tej wydanej po słynnej trasie z Vaderem. pozdro.
Offline
Maverik napisał:
moim zdaniem najgorsza płyta proletaryatu jest " REC " dno !!!!!!!
sorry ale to nie jest odpowiedź na pytanie Kacpra.
Może jakieś uzasadnienie? dlaczego tak uważasz i w takim razie którą płytę uważasz za najlepszą. Określeniem DNO tak naprawdę nic nam nie przekazałeś. Jeżeli się krytykuje to wypada napisać coś więcej
pozdrawiam
Offline
Użytkownik
kacper napisał:
Która płyta z dyskografii zespołu jest dla was najfajniejsza a która niedoceniona?
Najlepsza bez apelacyjnie - Czarne szeregi, chociaż w dniu premiery zbytnio nie przypadła mi do gustu - uważałem, że jest za ciężka. Niedoceniona hmmm chyba Made In U.S.A - odbieram ją jako próbe powrotu do lżejszego grania - dość mocno eksplatowana w aucie podczas każdej dłużej podróży...
Offline
Lubie wszystkie albumy zespołu.Jednak za nafajniejszą uważam płyte "IV".Dlaczego?ponieważ na poczatku nie mogłem się przekonać do punk-rockowego brzmienia zespołu,przekonałem się troche pózniej.Czwórka natomiast od razu wpadła mi w ucho.Za najbardziej niedocenioną płyte uwazam zaś "Made in Usa".
Offline
Mój prywatny ranking płyt Proletaryatu przeprowadziłem na podstawie tego, jak często dany krążek gości w moich odtwarzaczach muzyki. No i wyszło, że na czele ciągle mimo wszystko "jedynka", choć teraz ex-equo z "Rec". Druga z wyżej wymienionych na pewno jednak używana jest obecnie tak często z tego prostego powodu, że jest też najnowszą. Jak coś nowego mi spasi, zawsze to wałkuję na maksa do czasu, aż nowe wydawnictwo danej kapeli zdetronizuje stare. Czy tak będzie z "Rec" - czas pokaże. Z tego wynika więc, że dla mnie "jedynka" to numer jeden jednocześnie.
Płyty niedoceniane natomiast, w sensie - ujmimy to - "powszechnie", to chyba "Made in U.S.A." i "Zuum", bo jakoś tak bez echa przebrzmiały trochę. Z jakich powodów - to temat na inną dyskusję.
Jest jeszcze ujęcie sformułowania "niedoceniane" w sensie "nie znajdujace uznania u mnie". I tu chyba się trochę narażę, bo na tym forum nie brak zwolenników tej płytki - ale stawiam na "Czarne szeregi". Lubię parę kawałków z niej bardzo, ale całościowo krążek cały czas kojarzy mi się ze zdiwieniem, jakie ogarnęło mnie po premierze tej płyty. Wtedy odebrałem to trochę tak, jakby mój stary Proletaryat się skończył, a narodził nowy (niekoniecznie gorszy, ale inny!). No i ta załoba z powodu odejścia starego Proletaryatu do lamusa do dziś rzutuje na mój odbiór "Czarnych szeregów". Nic nie poradzę.
Offline